Nimrodel
Gość
|
Wysłany: Pią 21:32, 21 Sie 2009 Temat postu: Szafir |
|
|
„Szafir”
Słońce oświetla ciemne niebo nad Gondorem. Kłębiaste chmury oddalają się i znikają rozwiane silnym wiatrem. W tym samym czasie, w Ithilien młody kapitan Gondoru, Faramir siedzi oparty o zimną skałę podziwiając te cudy natury. Gdyby nie ciemności gromadzące się na wschodzie byłby w stanie poczuć radość, mógłby zapomnieć o zbliżającej się wojnie. Jego uczucia mieszają się bardziej, kiedy wspomina zmarłą matkę. Od tamtego czasu ojciec źle go traktuje, w ogóle nie obchodzi go młodszy syn.
Pięść Faramira zaciska się lekko. Tak nie może być! Ojciec nie może tak traktować własnego syna. Ale Faramir ma jeszcze brata. Dobrego brata, z którym zawsze może porozmawiać. No i jest jeszcze Ithilien, miejsce, w które nikt nie chodzi prócz niego i jego oddziału. Co z tego, że jest tak blisko Mordoru? Faramir zawsze może tu przyjechać na swoim wierzchowcu i sam na sam podumać o różnych sprawach. Tak. I wtedy jest szczęśliwy. Czuje jak ogarnia go radość mimo zbliżającej się wojny i mroku na wschodzie. Lecz w końcu przychodzi czas na powrót. I Faramir wraca. Najpierw jedzie do Osgiliath. Tam melduje wszystkim, że nie widział niebezpieczeństw. Zgłosił się na patrol, ale tak naprawdę chciał tylko oderwać się od rzeczywistości. Choć na chwilkę. Musi jechać dalej. Kiedy mija mury Minas Tirith jego wzrok spotyka się ze wzrokiem brata. Rozmawiają jak zwykle. Potem przychodzi czas na posiłek. Faramir często myśli, że gdyby nie brat, to jego życie miałoby szare barwy.
W kilka dni później przychodzą wieści. W Rivendell, Ostatnim Przyjaznym Domu, gdzie mieszkają elfy, odbywa się narada. Jedyny Pierścień trafił tam przyniesiony przez pewnego Niziołka z Shier’u.
Denethor posyła Boromira, aby udał się na naradę. Jak zawsze bardziej ufa starszemu synowi na Faramira nawet nie zwracając uwagi. Wtedy Faramir czuje złość. Jego brat odjeżdża, a on musi zostać, choć tak bardzo chciał zobaczyć kraje poza Gondorem i wysokimi murami Białego Miasta. Sam siodła konia i rusza do Osgiliath. Tam spędzi dalsze dni, do powrotu jego brata.
***
Zwykła noc. Oddział Faramira nadal czuwa w Osgiliath. Młody kapitan jak zwykle siedzi nad brzegiem Anduiny wypatrując nieprzyjaciół.
Nagle widzi łódkę. Płynie z nurtem rzeki bez wioślarzy i sternika, na dodatek otacza ją blade światło. Faramir czuje lęk, ale mimo to schodzi ze skarpy i brnie do niej przez zimną wodę. Łódź jest już tak blisko, że może ją dotknąć ręką, ale nie śmie tego zrobić. Szare burty zanurzają się głęboko i Faramirowi zdaje się, że jest pełna lśniącej wody. W łódce spoczywa uśpiony rycerz – Boromir. Obok niego leży złamany miecz. Faramir poznaje go i woła:
- Boromirze! Gdzie zgubiłeś róg? Dokąd płyniesz? O, Boromirze!
Ale łódź płynie dalej i w końcu znika mu z oczu. Faramir czuje żal i litość. Jego serce przepełnia nieopisany ból. Smutek wzrasta jeszcze bardziej, gdy dzień później wartownicy znajdują pęknięty na pół róg Boromira.
Zanosi go swojemu ojcu, który wpada niemalże w rozpacz. Jednak do młodszego syna nadal odnosi się szorstko i niemiło. Faramir wie, że Denethor wolałby, aby to on zginął, a Boromir żył. Teraz jego życie się zmienia.
Do Minas Tirith przyjeżdża Biały Czarodziej, Mithrandir niosąc niepokojące wieści. Gondor jest w niebezpieczeństwie. Sauron planuje zaatakować najpierw tę krainę.
To przerasta oczekiwania Faramira. Jednak mężnie walczy, broniąc Osgiliath. Jego wysiłki są zbyteczne – nie udaje mu się ocalić placówki. Podczas bitwy zostaje ranny – zatruta strzała dosięga go.
Kiedy książę Dol – Amrothu wiezie ciało Faramira przez Minas Tirith cały lud płacze i woła:
- Faramir! Faramir!
Jednak on nie może im odpowiedzieć. Zostaje złożony w komnacie swego ojca, który dopiero teraz docenia syna. Faramir majaczy w gorączce. Przez chwilę widzi płomienie, ale później ogarnia go mrok. W ciemnościach słyszy głos, który je rozjaśnia:
- Faramirze! Faramirze!
Widzi przed sobą twarz króla Aragorna.
- Wołałeś mnie królu. Jestem. – odpowiada.
***
Po dłuższym czasie Faramir jest już na tyle silny, by móc samotnie przechadzać się po ogrodach Domów Uzdrowień. Dowiaduje się o wyprawie króla Elessara na wojnę, pod bramy Mordoru.
Pewnego dnia przychodzi do niego kobieta piękna ponad wszelki wyraz najpiękniejszego języka elfów. Jest to Eowina, księżniczka Rohanu, która brała udział w bitwie. Przebywa tam, ponieważ walczyła z Nazgulem i ciężko zachorowała.
Jako, że Denethor zmarł, Faramir zostaje Namiestnikiem Gondoru.
Dlatego Eowina zwraca się do niego z prośbą o opuszczenie Domów Uzdrowień.
Faramir z początku czuje litość, ale potem przeradza się ona w miłość. Wyznaje księżniczce swoje uczucia, a ona je odwzajemnia. I wtedy Faramir czuje się szczęśliwy. To uczucie pojawia się na stałe po raz pierwszy od dziecięcych lat.
Nareszcie przychodzą wieści z Mordoru. Król zwyciężył. Wkrótce powraca do Minas Tirith i tam odbywa się koronacja. Po tym wydarzeniu Faramir zaślubia Eowinę i razem zamieszkują w Ithilien, gdzie zakładają ogrody leczniczych ziół, a ich największym skarbem jest szafirowe niebo.
*** KONIEC ***
Wiem, wygląda trochę jak streszczenie. To drugi mój fanfik, po "Smutku...". Czekam na komentarze.
|
|