Nimrodel
Gość
|
Wysłany: Pią 21:35, 21 Sie 2009 Temat postu: A oni odpłynęli do Nieśmiertelnych Krain |
|
|
„A oni odpłynęli do Nieśmiertelnych Krain”
Wschodzi słońce. Jego promienie oświetlają całe niebo, wlewając w serce ciepło i przepełniając je radością. Tak właśnie czuje się Faramir patrząc na mieniące się wodospady i czując, jak wiatr targa mu włosy.
Mieszka w Ithilien już jakiś czas, odkąd poślubił Eowinę, księżniczkę Rohanu. Jego żona postanowiła zostać uzdrowicielką od kiedy przebywała w Domach Uzdrowień, a Ithilien wydało mu się najodpowiedniejszym miejscem do założenia ogrodu ziół leczniczych. Teraz w Gondorze panuje prawdziwy król, więc Faramir musi się tam udawać tylko w przypadku jego wyjazdu, aby spełniać powinności namiestnika.
Zapowiada się na piękny dzień. Na niebie nie widać żadnej chmurki W końcu Faramir postanawia wrócić – dzisiaj razem z Eowiną będą sadzić kolejne zioła. Jak na razie wyhodowali tylko athelas, więc muszą szybko uzupełnić braki, a jest ich sporo!
Kiedy Faramir wraca, widzi Eowinę, która klęczy na przekopanej ziemi i wsadza w nią jakąś roślinę. Najwyraźniej słyszy jego kroki, bo podnosi głowę i uśmiecha się.
- Pomóż mi – rozbrzmiewa jej melodyjny głos.
Faramir od razu przyklęka i bierze się do roboty. Jak widać Eowina znalazła mnóstwo nowych ziół. Jeszcze nie znają ich właściwości, ale to niebawem odkryją.
- Spójrz, to jakiś nowy gatunek, nigdy czegoś takiego nie widziałam – mówi księżniczka trzymając w ręce długą łodygę zakończoną białym, delikatnym kwiatem.
Ale Faramir nie patrzy na kwiat. Jego wzrok zatrzymuje się na niej. Ich spojrzenia spotykają się, a serca biją jednym rytmem. Eowina rumieni się, na jej twarzy widać cień uśmiechu.
- Nie patrz na mnie, tylko na zioła – odzywa się karcąco – Dzisiaj musimy je zasadzić, bo inaczej uschną.
Faramir uśmiecha się. Cała Eowina! Dobrze mówiła, kiedy postanowiła zostać uzdrowicielką – pokocha wszystko co żyje i co nie jest jałowe.
- Nie martw się – mówi czule do swojej żony – Zasadzimy je, na pewno zdąrzymy!
***
Nadeszła pora obiadu. Faramir wraca z ubitą łanią, a Eowina już rozpala ogień. Są bardzo głodni, od świtu ciężko pracowali w ogrodzie.
Pieczeń skwierczy, zawieszona na rożnie. Ostatnie pięć minut i już jedzą strawę.
Kiedy zaspokajają głód i pragnienie, udają się razem na wysoką skałę przy wodospadzie, aby obejrzeć cudowny zachód słońca.
Gdy tylko dotyka ono horyzontu, całe Ithilien przeistacza się w magiczną krainę: woda mieni się złotem i purpurą, przy niektórych wodospadach pojawiają się tęcze, chmury przybierają śliczny, różowy odcień, a wszystkie ptaki ożywają nagle i zaczynają niesamowite trele.
Wtedy Faramir jest szczęśliwy i sądzi, że Eowina odczuwa to samo.
Jednak wkrótce słońce zachodzi i wszystko znika, jakby było snem.
Małżeństwo siedzi jeszcze parę chwil na skale. Milczą, czekając co będzie dalej, ale nic się nie dzieje. Oboje wiedzą, że powinni wracać, ale jeszcze zostają.
Na zachodzie widać już tylko fioletową łunę – wszystko co zostało po dzisiejszym dniu.
Ręce Faramira i Eowiny splatają się mimowolnie.
***
Kiedy wracają do domu słyszą odgłosy życia nocnych zwierząt.
W końcu dochodzą na miejsce. Eowina jak zwykle krząta się po prowizorycznej kuchni, troskliwie przygotowując kolację dla męża mimo późnego obiadu, a on siedzi na posłaniu i rozmyśla.
Przez cały czas sądził, że jego życie było przepełnione tylko smutkiem i cierpieniem, a teraz wszystko się zmieniło. Kiedy poznał Eowinę i zamieszkał w Ithilien cały ból zniknął. Ma piękną, kochającą żonę, cudowne miejsce zamieszkania i przede wszystkim coś, co jest najważniejsze – radość.
Panuje w jego sercu od kiedy tylko otwiera rano oczy, aż po ostatnią przytomną myśl, tuż przed pogrążeniem się we śnie. Wtedy, kiedy zachwyca się cudami natury i gdy ciężko pracuje.
Przez chwilę Faramir wspomina Elfy i swoich niektórych towarzyszy, którzy odpłynęli do Valinoru. Pamięta, jak trudno przychodziło im rozstanie ze Śródziemiem i ojczystymi krainami. I nagle zdaje sobie sprawę jaki popełnili błąd. Przecież dlatego, że tu został, że mieszka w Ithilien jest taki szczęśliwy. Tutaj wszystko jest wspaniałe i dobre, podobnie jak w Valinorze.
- A oni odpłynęli do Nieśmiertelnych Krain – wzdycha cicho.
Ale to ich wola. I on nie może tego zmienić.
*** KONIEC ***
To chyba mój najlepszy fanfik, trzeci z kolei. Uważam tak, po przeczytaniu komentarzy innych osób, na pewnym forum Tolkienowskim. A wy co o nim sądzicie?
|
|